Moim zdaniem najsilniejszą stroną WSR jest praktyczny wymiar zajęć. Wykładowcy to ludzie z prawdziwą pasją, a nie uosobienie typowych belfrów-profesorów.
Moja przygoda z WSR nie rozpoczęła się 1. października tak, jak w przypadku innych studentów. Do szkolnej społeczności dołączyłam 2 tygodnie później po nieudanym epizodzie na innej uczelni. Mój znajomy polecił mi to miejsce jako alternatywę nudnych, typowych dla polskiego systemu edukacji studiów. Cieszy mnie to, że WSR wyłamuje się z pewnych schematów proponując własne, może dla niektórych kontrowersyjne, ale z całą pewnością niekonwencjonalne i skuteczne rozwiązania.
Moim zdaniem najsilniejszą stroną WSR jest praktyczny wymiar zajęć. Wykładowcy to ludzie z prawdziwą pasją, a nie uosobienie typowych belfrów-profesorów. Rektor uczelni jest zawsze dla wszystkich dostępny. Nie chowa się w szczelnych murach gabinetu. A panie z dziekanatu możemy bardziej nazwać koleżankami, niż znanymi z memów naburmuszonymi sekretarkami.
Przyszłam z konkretnym planem - chciałam zostać event menagerem. Okazało się jednak, że zróżnicowane tematycznie zajęcia nie tylko zapoznały mnie z dziedzinami promocji, których wcześniej nie znałam, otwierając na nowe wyzwania i możliwości, ale pokazały formy promocji, które nie są dla mnie pociągające. Dziś już wiem, że swoją przyszłość połączę z visual merchandisingiem.
WSR traktuję jako jeden z przystanków na drodze edukacji. Zaledwie trzyletni epizod, który, wierzę, stanie się zalążkiem czegoś większego. Oczywiście szkoła nie poprowadzi mnie za rączkę do końca, ale wskaże drzwi, które staną przede mną otworem.